Mamy dla was listę niedozwolonych tekstów, których nigdy nie powinno używać się w stosunku do swojego pracodawcy. Chyba, że bezrobocie wam niestraszne. Łapcie i wystrzegajcie się jak ognia! Przede wszystkim potraktujcie jednak jako żart.
- Spóźniłem się tylko 10 dziesięć minut. Trzeci raz tygodniu? Bez przesady, są większe problemy na świecie, żeby rozdrabniać się nad czymś takim
- Nie, nie zrobię tego. Przecież Marek zna lepiej angielski
- Ale po co miałem do pana iść, skoro mogę wysłać e_mail?
- Panie prezesie, przecież jutro też jest dzień
- Czy się stoi, czy się leży, worek kasy się należy…
- Naprawdę przerwa u nas nie trwa godziny?
- Skopiuję to z internetu, pozmieniam kolejność zdań i też będzie cacy, spokojnie
- Kazał mi pan zrobić raport i przynieść za godzinę. Nie wierzę, przecież to czysty mobbing!
- Dobrze, tylko sprawdzę sms
- Powinno pracować się trzy dni w tygodniu. W poniedziałki, środy i piątki. Wtedy ciągle miałabym wrażenie, że już za chwilę weekend!
- To może zamiast raportu, ja panu wszystko opowiem?
- Wziąłem laptopa do domu, ale obiecuję, że przyniosę go za trzy tygodnie
- Może i rzeczywiście pracuję miesiąc, ale sądzę, że już należy mi się podwyżka
- Przecież te dwa piwa wypiłem wczoraj wieczorem, a nie dzisiaj
- Przecież się nie rozdwoję
- Zara
- Nie wiem co Marta jeszcze robi na tym stanowisku…
- Myślę, że to chorobowe może mi się bardzo przedłużyć
- Pan tak na poważnie?