Dziś jako kraj mierzymy się z ogromną falą uchodźców wojennych z terenów Ukrainy, z czego większość stanowią kobiety i dzieci. Jednak już za chwilę wyzwaniem będzie zachowanie polskiego rynku pracy wobec przede wszystkim potencjalnych pracownic z Ukrainy. Poniżej uwagi i spostrzeżenia jakie na ten temat ma doktor habilitowany Iga Magda, wiceprezes Instytutu Badań Strukturalnych, profesor Szkoły Głównej Handlowej w Katedrze Ekonomii.
Jak należy podejść do tematyki kobiet z Ukrainy w kontekście rynku pracy?
Generalnie wojna na Ukrainie spowodowała masową migrację ludności do Polski. Najczęściej są to kobiety z dziećmi, które z założenia przybywają do Polski tymczasowo. W tym kontekście warto przypomnieć, iż oficjalnie na rynku pracy było ponad 800 tys. cudzoziemców (mówimy o osobach zarejestrowanych oficjalnie w ZUS), z czego ponad 600 tys. stanowili obywatele Ukrainy.
Obecnie natomiast granicę z Polską przekroczyło już ponad 2 mln uchodźców wojennych z terenu Ukrainy, z czego część udała bądź uda się dalej, a około miliona pozostanie raczej w naszym kraju. Niestety obecnie bardzo mało wiadomo o strukturze demograficznej tej fali migracji, choć odczucie jest takie, iż są to głównie matki z dziećmi bądź osoby starsze. Wiedza na ten temat byłaby cenna, gdyż bowiem patrząc z perspektywy rynku pracy, osoby starsze z rodziny mogą zapewnić opiekę nad dziećmi.
By móc zaplanować pewne scenariusze dla polskiego rynku pracy, istotna byłaby wiedza na temat chociażby takich rzeczy, jak:
- ile jest kobiet bezdzietnych
- jakie uchodźczynie mają wykształcenie
- jakie mają kwalifikacje
- czy posiadane kwalifikacje będą przydatne dla polskiego rynku pracy
Na ten moment założyć można, iż większość uchodźców trafiła do dużych miast, gdzie potrzeby rynku pracy są największe, co jednak nie oznacza, iż wszyscy chętni znajdą zatrudnienie. Z kolei te Ukrainki, które trafią do mniejszych miejscowości, mogą borykać się z tymi samymi ograniczeniami, jak Polki. Zatem będzie to brak transportu czy też brak instytucjonalnej opieki nad dziećmi. Kobiety w Polsce pracują statystycznie rzadziej niż kobiety w innych krajach europejskich, zatem te bariery dotkną w takim samym stopniu Ukrainki.
A jakich zmian na rynku pracy można oczekiwać, biorąc pod uwagę, iż do tej pory Ukraińcy najczęściej pracowali w przemyśle i budownictwie, wykonując proste prace?
By odpowiedzieć na to pytanie należałoby wiedzieć ilu Ukraińców wyjechało z Polski celem obrony swej ojczyzny przed najeźdźcą i ile kobiet, które przyjechało, jest zainteresowanych podjęciem pracy w Polsce. Tym niemniej już przed wybuchem wojny na Ukrainie polska gospodarka mierzyła się z dużym deficytem rąk do pracy, który dotyczył zarówno pracowników nisko wykwalifikowanych, jak i tych z wysokimi kwalifikacjami.
Populacja Polski starzeje się, osób na rynku pracy jest coraz mniej, stad też pracodawcy już od dłuższego czasu muszą dostosowywać swoją politykę zatrudnienia, by w większym stopniu angażować te osoby, które do tej pory były poza rynkiem pracy. I w tym kontekście mówimy o kobietach, osobach z niepełnosprawnościami oraz o osobach będących w sektorze rolnictwa, lecz tak naprawdę już tam zbędnych.
Przez lata przyzwyczailiśmy się, iż mieliśmy duże ilości młodych, wykształconych i wchodzących na rynek pracy osób, które rynek pracy po prostu zasysał. Obecnie natomiast trzeba zrobić znacznie więcej, by znaleźć i zatrudnić pracowników. Podobne wyzwania dotyczą pracowników z Ukrainy, a dużo jest do zrobienia po stronie pracodawców. Mowa w tym względzie o takich inicjatywach z ich strony, jak:
- umożliwienie dokształcania
- podnoszenie kwalifikacji
- nauka języka polskiego
- zapewnienie transportu
- opieka nad dziećmi
W tym względzie bowiem same działania państwa nie wystarczą, tutaj aktywnością wykazać musza się również pracodawcy.
Czy zatem obecnie oczekiwać można, iż pracodawcy zaczną podejmować działania w kierunku zatrudniania kobiet z Ukrainy?
Zakładając, iż wojna na Ukrainie potrwa dłużej, a kobiety które uciekły stamtąd nie powrócą do swej ojczyzny, spodziewać się należy sporego szoku ekonomicznego związanego z przyrostem dużej liczby kobiet na rynku pracy, poszukujących zatrudnienia. A to z kolei może mieć wpływ na zmiany strukturalne, czyli chociażby wzrost reprezentacji kobiet w sektorach zdominowanych do tej pory przez mężczyzn.
Łatwo wyobrazić można to sobie chociażby w sektorze transportu, a szczególnie w komunikacji miejskiej. Już teraz bowiem widok kobiet prowadzącej miejski autobus czy też tramwaj nie jest rzadkością. A ten odsetek będzie wzrastał i zwiększy się skłonność pracodawców do myślenia, co zmienić, by można było zatrudnić tych kobiet jeszcze więcej. Być może za kilka lat struktura zatrudnienia w tej branży będzie daleko odmienna od obecnej.
Patrząc z kolei globalnie na sektor transportu, zakładając zmianę myślenia pracodawców i ich większą skłonność do dostrzegania potrzeb kobiet okazać się może, iż przedsiębiorstwa produkujące środki transportu zaczną je projektować z uwzględnieniem tego, iż pojazd może prowadzić kobieta, w związku z czym okaże się, iż kierownica powinna być trochę inaczej umiejscowiona.
A jak na pracodawców i ich postrzeganie kobiet wpłynąć mogą takie zagadnienia, jak ciąża, macierzyństwo czy też menstruacja?
Co do zasady zmiany demograficzne w Polsce idą w jednym kierunku i tego nie da się odwrócić. Stąd też pracodawcy, chcąc zatrzymać pracowników i pracownice, będą musieli decydować się na coraz bardziej otwarte rozwiązania. W tym kontekście uwzględnianie menstruacji jest zagadnieniem nowym, dopiero kiełkującym, stąd też nie należy zakładać, że w ciągu kilku najbliższych lat coś się w tym względzie zmieni.
Natomiast w zakresie ciąży i macierzyństwa większym wyzwaniem jest obecnie egzekwowanie przepisów prawa pracy, aniżeli sam zakres ochrony. Jest to po części efekt słabości inspekcji pracy.
Ważnym jest niewątpliwie zintensyfikowanie myślenia nad tym, jak ograniczać dyskryminację w powyższym zakresie. Przecież pracownice z Ukrainy będą miały z założenia słabszą pozycję przetargową na rynku pracy w Polsce. I to stanowi ogromne wyzwanie dla inspekcji pracy, by zapewnić egzekwowanie równości w zasadach zatrudniania osób z Polski i Ukrainy. Szczególnie chodzi tutaj o oferowanie tych samych warunków zatrudnienia i likwidowanie luki płacowej.
Który obszar dyskryminacji kobiet z Ukrainy może być największy?
Co do zasady największego wsparcia wymagać będą te z Ukrainek, które są słabo wykształcone i kiepsko mówią po polsku, jak i te mające dzieci. Nie należy zakładać, iż rząd będzie w stanie rozwiązać wszystkie pojawiające się tutaj problemy, szczególnie w zakresie odnalezienia się na rynku pracy w Polsce, dlatego ważna będzie aktywność organizacji pozarządowych.
Poza tym wcześniej czy później na pewno pojawią się konflikty, dotycząc chociażby tego, dlaczego Ukraińcy mają mieć wsparcie, którego nie mają Polacy. Jest to poważne ryzyko w kontekście napięć na rynku pracy, a jego rozwiązanie wcale nie będzie takie łatwe.
Podsumowując, polski rynek pracy na pewno ulega i ulegać będzie sporym przeobrażeniom. Obecnie wyzwaniem będzie dla niego najprawdopodobniej przystosowanie się do nowej sytuacji w zakresie cudzoziemców, gdyż miejsce mężczyzn z Ukrainy, którzy powrócili do swego kraju, by bronić go przed najeźdźcą, zajmą kobiety z Ukrainy, uciekające przed pożogą wojenną. Oczywiście przy założeniu, iż odbudowa Ukrainy po zniszczeniach wojennych będzie trwała długo, a tym samym a Ukrainki nie powrócą do swej ojczyzny zbyt szybko. Niewątpliwie też rynek pracy poszukując nowych pracowników coraz bardziej otwiera się na kobiety i ich potrzeby.