Przedsiębiorcy z naszego regionu coraz częściej narzekają na brak chętnych osób do pracy. Deficyt ten dotyczy nie tylko wykwalifikowanych grup zawodowych, ale również pracowników sezonowych i tych o niskich kompetencjach. Popularna w ostatnim czasie receptą na rozwiązanie tego problemu jest zatrudnienie obcokrajowców. Na terenie naszej gminy pracuje coraz więcej osób z Ukrainy
Kryzys na Ukrainie przekłada się na coraz większą emigrację tamtejszej ludności, najwięcej z nich wyjeżdża do Polski. Według różnych źródeł szacuje się, że stanowią oni ponad połowę imigrantów w naszym kraju. Ich podróż nie kończy się, tak jak niegdyś, przy wschodniej granicy. Coraz częściej osiedlają się również na zachodzie. Ściągają ich tu również agencje pośrednictwa pracy, które w pracownikach z Ukrainy widzą wielki potencjał. Korzyści zarówno dla nich samych (wysokie zarobki względem rynku pracy na Ukrainie), ale również dla pracodawców (niskie gratyfikacje względem rynku pracy w Polsce) oraz dla agencji, bo te często ściągają ich całymi grupami.
W Gryfinie też są
Aby legalnie zatrudnić osobę z Ukrainy przedsiębiorca musi wypełnić i złożyć w powiatowym urzędzie pracy oświadczenie o zamiarze powierzenia wykonywania pracy obcokrajowcowi. W 2015 r. w gryfińskim PUP złożono 359 takowych oświadczeń, a do 30 lipca bieżącego roku, aż 458. Widać więc wyraźny wzrost.
Obywatel Ukrainy ma wówczas możliwość podjęcia pracy w Polsce przez okres sześciu miesięcy. Potem istnieje możliwość wydłużenia tego okresu, ale formalności (pozwolenie na pobyt czasowy i pracę) cudzoziemcy muszą już załatwić w urzędzie wojewódzkim. Zazwyczaj nie ma z tym problemu. Tu również w tym roku nastąpił wyraźny wzrost liczby złożonych wniosków (piszemy o tym w ramce obok).
Jak się okazuje, coraz chętniej z takiej możliwości korzystają gryfińscy przedsiębiorcy. Zarówno ci mniejsi, jak i zarządzający dużymi zakładami.
– Przez sześć miesięcy zatrudniałem chłopaka z Ukrainy. Załatwiłem wszystkie formalności i muszę przyznać, że byłem z niego zadowolony. Był pracowity, nie miał problemu z komunikowaniem się z pozostałym personelem – mówi Dariusz Ludwiczak, który zatrudnił obcokrajowca w restauracji Felix Chicken. – Niestety, po sześciu miesiącach, gdy chciałem z nim przedłużyć umowę, zniknął z dnia na dzień. Jak się okazało, znalazł lepiej płatną ofertę pracy w budownictwie – dodaje znany gryfiński przedsiębiorca.
Faktycznie bardzo wielu mężczyzn z Ukrainy pracuje w branży budowlanej. Możemy tego doświadczyć na co dzień, choćby nasłuchując w jakim języku rozmawiają ze sobą osoby remontujące ul. Łużycką.
Pracowników z Ukrainy zatrudniają również duże zakłady pracy zlokalizowane na terenie naszej gminy. Ich dyrektorzy potwierdzają ten fakt i dodają, że są zadowoleni z jakości pracy Ukraińców. Co oczywiste, również w tym przypadku nie istnieje jakakolwiek reguła. Wśród nich są osoby, które przyjechały do pracy na określony czas po to, by godnie zarobić i odłożyć pieniądze, są więc zdeterminowani do pracy. Nie brakuje również swego rodzaju „turystycznych pracowników”, którzy wyjechali ze względu na trudną sytuację na Ukrainie i nie podchodzą odpowiednio do swoich obowiązków.
To zjawisko rośnie
Zwiększony napływ osób z Ukrainy poszukujących pracy w Polsce rozpoczął się w minionym roku, a jego efekty odczuwalne są zwłaszcza we wschodnich rejonach Polski. W stolicy coraz trudniej spotkać pracownika, chociażby w sieciowych sklepach, mówiącego płynnie w naszym języku. Według Andrzeja Kulpy, prezesa KS Service, jednej z największych agencji pośrednictwa pracy w Polsce, zjawisko to jest widoczne również na zachodzie Polski, szczególnie na Dolnym Śląsku. Jak mówi nam, Wrocław jest pełen pracowników z Ukrainy. Województwo zachodniopomorskie dopiero czeka na dużą falę przypływu z tego kraju. Ale już dziś te liczby są spore.
– W 2015 r. wydaliśmy 1694 pozwolenia na pobyt i pracę dla obywateli Ukrainy. A tylko w pierwszym półroczu tego roku wydaliśmy ich 1313 – mówi nam rzecznik Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
W związku z powstającymi lub rozbudowującymi się kolejnymi zakładami pracy na terenie naszej gminy (Zalando, Jäger, Flie-gel, Gotech) również u nas spodziewać się możemy wkrótce wielu emigrantów zza wschodniej granicy. •
Odrzućmy zaszłości historyczne. Osoby z Ukrainy przyczynią się do wzrostu dobrobytu w powiecie
O zjawisku zatrudniania pracowników z Ukrainy na terenie naszego województwa rozmawiamy z Andrzejem Kulpą, prezesem agencji zatrudnienia KS Service z siedzibą w Szczecinie, jednej z nielicznych polskich firm z tej branży posiadającej swoje oddziały na Ukrainie
W ofercie KS Service znajduje się możliwość pozyskania oso-by z Ukrainy do pracy na terenie Polski. Czy to najpopularniejszy obecnie kierunek w państwa firmie? Zainteresowanie polskich przedsiębiorców pracownikami z Ukrainy stale rośnie?
A. Kulpa: Nasza agencja od 10 lat aktywnie uczestniczy w trans-granicznym rynku pracy. Nasze główne rynki to oczywiście rynek polski, ale również niemiecki i belgijski. Jako jedna z nielicznych agencji pozyskaliśmy stosowne certyfikaty w Niemczech i Belgii uprawniające nas do legalnego świadczenia tego typu usług. Jeśli chodzi o pracowników z Ukrainy, to obecnie stanowią oni około 20% stanu osobowego pracowników użyczonych naszym polskim klientom. Wychodzimy bowiem z założenia, ze najpierw poszukujemy osób do pracy na rynku lokalnym, a dopiero w sytuacji, kiedy nie możemy ich znaleźć, to sięgamy po osoby z Ukrainy. W ostatnich dwóch latach wskutek silnego rozwoju firm w Polsce oraz zmian demograficznych (starzenie się społeczeństwa, wchodzący na rynek pracy niż demograficzny, dynamiczny wzrost osób z wyższym wykształceniem wśród młodych osób itp.) pozyskanie pracowników w Polsce staje się coraz trudniejsze.
Obecnie około 50% wszystkich zapytań ofertowych z innych firm dotyczy właśnie pracowników z Ukrainy. Oceniam, ze jest to trwała tendencja, a nasz kraj właśnie wszedł do grona importerów siły roboczej na duża skale. W naszej firmie decyzja o kierunku ukraińskim zapadła w 2014 r., niedługo po rozpoczęciu konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy. Nasze przewidywania się sprawdziły. Nastąpił silny spadek wartości ukraińskiej hrywny, wzrost bezrobocia na Ukrainie, co spowodowało, ze polskie zarobki po przeliczeniu na realia ukraińskie stały się niezwykle atrakcyjne.
W jaki sposób rekrutujecie pracowników z Ukrainy?
W 2014 r. odbyłem kilka podróży studyjnych na Ukrainę, aby spotkać się z firmami, które mogłyby prowadzić dla nas rekrutacje i selekcje pracowników dla naszych klientów. Niestety, mimo wielu rozmów nie znaleźliśmy wiarygodnego partnera na Ukrainie. Praktycznie wszystkie ukraińskie firmy pobierają bowiem wysokie opłaty od swoich obywateli chcących znaleźć pracę w Polsce. Są to kwoty wielkości jednej lub nawet dwumiesięcznej pensji na Ukrainie.Aby wiec działać w pełni legalnie, postanowiliśmy otworzyć na Ukrainie własna agencje (oddziały we Lwowie i Łucku), która bez jakichkolwiek opłat pozyskiwałaby pracowników z tamtych regionów. Istotnym dla nas było tez zagwarantowanie jakości procesu i wynajdywania takich osób, które będą spełniać oczekiwania naszych klientów. Jestem głęboko przekonany, że tylko poosiadanie własnej infrastruktury na Ukrainie jest w stanie zapewnić jakość, rzetelność i uczciwość w całym procesie. Na Ukrainie portale dotyczące pracy nie stanowią głównego źródła pozyskania pracowników.
Głównie są to działania związane z ogłoszeniami na przystankach autobusowych, ulotkach, w sklepach. Istotnym aspektem jest tez dobra reputacja firmy. Nieformalne polecanie agencji innym osobom przez te, już u nas pracujące, daje bardzo dobre efekty. Pozyskujemy tez pracowników z Ukrainy przebywających już na terenie Polski. Tych, którzy przyjechali do pracy w naszym kraju na podstawie najczęściej nieprawdziwych opowieści firm i osób rekrutujących na Ukrainie o wspaniałych warunkach pracy w Polsce i zarobkach na produkcji np. w wysokości 20 złotych na godzinę. Najczęściej te osoby otrzymywały później umowy o dzieło lub dwie umowy zlecenia, z których jedna tylko podlegała składkom ZUS. Należy nadmienić, że znane są nam częste przypadki, gdzie pracownicy z Ukrainy pracujący na podstawie umów o dzieło lub zlecenie pracują po 12, 14, a nawet 16 godzin dziennie. Od poniedziałku do soboty włącznie, otrzymując od 7 do 9 zł netto za godzinę pracy.
Większa jest podaż czy popyt na pracowników z Ukrainy w województwie zachodniopomorskim?
– Obecnie podaż jest duża. Wiąże się to z faktem, ze spora cześć Ukraińców chce zmienić prace, gdyż warunki znacznie różnią się od tych, które były podawane przez pośredników na Ukrainie. Cześć pracowników na podstawie wiz z pozwoleniem o pracę, które najczęściej były uzyskane na podstawie fikcyjnych zaproszeń do pracy (taki fikcyjne dokument kosztuje na Ukrainie około 200 USD, czyli 800 zł) dopiero na miejscu szuka pracy. Ilość Ukraińców w województwie zachodniopomorskim jest jednak relatywnie niska w porównaniu do takich regionów jak Dolny Śląsk, Mazowsze, Małopolska czy Lubelszczyzna. Sytuacja ta ulegnie jednak zmianie w 2017 r. Wskutek nowych regulacji dotyczących pracy cudzoziemców i działania agencji zatrudnienia, wszystkie patologie rynku pracy Ukraińców w Polsce zostaną zlikwidowane. Oczywiście nie nastąpi to od razu, ale możemy się spodziewać, że do końca następnego roku rynek zostanie ucywilizowany.
Czy firmy z powiatu gryfińskiego korzystają z waszej oferty rekrutacji pracowników z Ukrainy?
– Nasza oferta nie jest tania. Praktycznie wszyscy pracownicy z Ukrainy zatrudnieni w KS Service otrzymują umowy o pracę. Odprowadzamy więc składki ZUS od pełnego wynagrodzenia, pracownicy mają prawo do urlopu, są chronieni przez Kodeks pracy. Rygorystycznie przestrzegamy też zasady, że pracownicy z Ukrainy i Polski są zatrudniani na tych samych zasadach i z takim samym wynagrodzeniem. Powoduje to, że część firm chcących zaoszczędzić wybiera formy współpracy, o których mówiłem wcześniej. Mamy jednakże świadomych klientów na terenie powiatu gryfińskiego, a część z nich korzysta również z pracowników z Ukrainy.
Utarło się przekonanie, że osoby z Ukrainy cenione są za pracowitość. Faktycznie spotyka się pan z takimi opiniami od pracodawców?
– Tak samo utarło się powiedzenie w Niemczech, Belgii i Holandii, że pracownicy z Polski są bardzo pracowici, solidni i nie chorują. Nie mamy tutaj do czynienia z jakąś wyjątkową etyką pracy. Po prostu, jeśli pracownik może zarobić kilka razy więcej za granicą niż u siebie w kraju, to pracuje bardzo ciężko, solidnie i z oddaniem. Dajmy Polakom 8,50 euro brutto na godzinę w Polsce, a zobaczymy jak potrafią pracować. Problem tylko w tym, że mało którą firmę byłoby na to stać finansowo.
Czy proces adaptacji w nowych warunkach pracy jest dłuższy dla osób z Ukrainy, choćby względem Polaków? Czy mają problem z komunikacją?
– Język ukraiński jest podobny do polskiego. Rosyjski trochę mniej. Pracownicy dosyć szybko uczą się polskiego. Kulturowo jesteśmy do siebie podobni, więc większych problemów adaptacyjnych nie ma. Jednakże, aby zagwarantować w firmie jakość komunikacji na odpowiednim poziomie, firma musi albo samodzielnie zatrudnić osoby znające płynnie języki polski, ukraiński i rosyjski, albo skorzystać z usług profesjonalnej agencji zatrudnienia, która takie osoby zatrudnia. Czasami bowiem niewielkie problemy komunikacyjne związane chociażby ze złym zrozumieniem polecenia służbowego lub instrukcji bezpieczeństwa i higieny w pracy, mogą spowodować znaczące szkody w firmie.
W związku z nowo powstającymi miejscami pracy przyszłość Gryfina może rysować się również w niebiesko-żółtych barwach?
– Przyszłość Gryfina najlepiej przewidzieć poprzez to, co się dzieje w Goleniowie. Tam już od jakiegoś czasu region jest pełen Ukraińców. Nie słyszałem o żadnych większych problemach współzamieszkiwania Polaków i Ukraińców. Wiem natomiast o silnym wzroście cen wynajmu mieszkań, pokojów, wzroście sprzedaży w sklepach (chociażby artykułów spożywczych). Trzeba pamiętać, że powiat gryfiński ma za mało osób szukających pracy, zwłaszcza w aspekcie ostatnich zapowiedzianych inwestycji i jeżeli chce się rozwijać, to musi zaakceptować obecność cudzoziemców.
Pomożemy w zatrudnieniu fachowców z Ukrainy w Szczecinie
Ale zbyt duża grupa cudzoziemców może rodzić wiele nieprzyjemnych sytuacji. Jak wiadomo, część naszego społeczeństwa nie jest tolerancyjna, a do tego dochodzi jeszcze aspekt historyczny…
– Uważam, że bliscy nam kulturowo Ukraińcy lepiej będą współżyć z Polakami, niż np. uchodźcy z krajów objętych obecnie konfliktami zbrojnymi czy też z dalekiej Azji. Pracownicy z zagranicy prawie nigdy nie zajmują stanowisk kierowniczych, związanych z zarządzaniem. Każda nowa inwestycja nie poradzi sobie bez pracowników produkcyjnych, logistycznych z zagranicy. Każda nowa inwestycja tworzy również dobrze płatne miejsca pracy dla brygadzistów, kierowników, pracowników administracyjnych, dyrekcji i zarządu. Te dobrze płatne stanowiska będą obsadzane przez mieszkańców powiatu gryfińskiego i okolicznych. Prawie cała moja rodzina ze strony mamy pochodzi właśnie z Gryfina. Obecni mieszkańcy miasta i powiatu gryfińskiego w znacznej ilości pochodzą z regionów, z których przyjadą do nas pracownicy z Ukrainy. Są to więc w znacznej mierze potomkowie naszych byłych sąsiadów. Odrzućmy zaszłości historyczne i przywitajmy ich jako osoby nam bliskie, które teraz swoją pracą znacząco przyczynią się do wzrostu dobrobytu mieszkańców powiatów gryfińskiego.
Źródło: Gazeta Gryfińska; wydanie: 6 września 2016, autor Kamil Miler