Przewiduje się, iż mały związek zawodowy nie będzie mógł przeprowadzić strajku. W myśl nowych przepisów wszczęcie sporu zbiorowego bez poparcia co najmniej jednej organizacji reprezentatywnej będzie niemożliwe. Poza tym nowe przepisy umożliwią badanie legalności referendum strajkowego.
Co zatem zmieni się odnośnie nowych przepisów dotyczących działalności związkowej?
Urzędnicy Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej opracowują nowe rozwiązania do ustawy o sporach zbiorowych. Z zapowiedzi wynika, iż w myśl nowych przepisów spór będzie można wszcząć w każdej sprawie zbiorowej, w której załogę reprezentują związki zawodowe, a nie jak obecnie – jedynie w kwestiach określonych w ustawie (jak chociażby w zakresie warunków płacy). Jednak takie prawo ma przysługiwać wspólnej reprezentacji związkowej, a nie oddzielnie każdej organizacji. To zaś w praktyce ograniczy rolę mniejszych związków zawodowych, które same nie będą mogły zagrozić strajkiem.
Poza tym możliwe będzie badanie legalności referendum strajkowego, ale już nie samego sporu. Poza tym spór co do zasady trwać będzie mógł maksymalnie 9 miesięcy.
Generalnie obecny projekt zmian przepisów dotyczących sporów zbiorowych nie jest niczym nowym, gdyż większość nowych rozwiązań była już zawarta w projekcie nowelizacji, nad którym rząd i związki zawodowe pracowali już 5 lat temu. Zatem teoretycznie nowa ustawa nie powinna wzbudzać większych wątpliwości, jednak partnerzy społeczni zgłaszają do niej swe uwagi. Dotyczą one chociażby wprowadzenia wymogu wyłaniania wspólnej reprezentacji związkowej niezbędnej do wszczęcia i prowadzenia sporu. W razie braku takowego porozumienia warunkiem prowadzenia rokowań będzie uczestniczenie w proteście co najmniej jednego związku reprezentatywnego.
Co zatem budzi największe obawy przedstawicieli związków zawodowych odnośnie nowych rozwiązań dotyczących prowadzenia sporu zbiorowego?
Jak podkreśla doktor Jakub Szmit z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert NSZZ „Solidarność”, kwestia zmian w zakresie sporów zbiorowych poruszana była już przy okazji prac nad przygotowaniem nowego kodeksu pracy i wówczas przedstawiciele niektórych związków zawodowych podkreślali, iż taka zmiana ograniczy prawo do strajków. W myśl bowiem projektowanych przepisów pozbawione go będą małe organizacje lub mniej liczne grupy zawodowe.
Przykładowo, jeżeli w jednym szpitalu pielęgniarki mają silny związek zawodowy, a lekarze słaby, to okazać się może, iż ci drudzy sami nie będą mogli wszcząć sporu i doprowadzić do strajku.
Z kolei przedstawiciele rządu podkreślają, iż projektowane zmiany spowodowane są tym, iż dany pracodawca może być w sporze zbiorowym z kilkoma, a nawet kilkunastoma organizacjami związkowymi, a każda z nich przedstawia odmienne żądania. Zdarza się również, iż pracodawca osiąga porozumienie z większością przedstawicieli związków zawodowych, jednak spór trwa nadal, bowiem jedna lub kilka organizacji związkowych nie zawarły porozumienia. I to jest podstawa chęci dokonania zmian w tym względzie.
W tym zakresie inicjatywę rządową popierają przedstawiciele pracodawców, kwestionując jednocześnie niektóre inne rozwiązania zawarte w projekcie nowej ustawy o sporach zbiorowych. Jak zauważa Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert Pracodawców RP, obecnie pracodawca zwraca uwagę i monitoruje elementy, które mogą być przedmiotem sporu, czyli przykładowo warunki płacy. Po zmianach natomiast każda kwestia związana ze świadczeniem pracy będzie mogła być przedmiotem sporu, co budzi obawy o zapewnienie pokoju społecznego w przedsiębiorstwie. Skoro bowiem katalog przyczyn sporu ma być otwarty, należy koniecznie uprościć całą procedurę jego prowadzenia.
Obawy budzi też sprawa zasad, na jakich mogą uczestniczyć w nim osoby wykonujące pracę zarobkową, czyli chociażby zleceniobiorcy i samozatrudnieni. Pytanie bowiem zasadnicze brzmi, jak rezultatu sporu o charakterze pracowniczym (czyli zmiana warunków zatrudnienia) mają być zrealizowane w przypadku stosunków cywilnoprawnych lub działalności gospodarczej.
Pracodawcy obawiają się również, iż w praktyce po zmianach spory często dotyczyć będą kwestii zarządczych (czyli chociażby wysunięcia żądania odwołania członków zarządu). Z kolei przedstawiciele rządu przekonują, iż przedsiębiorcy i przedstawiciele związków zawodowych odmiennie interpretują zakres przedmiotu sporu, co stwarza problemy już od początku negocjacji. I zmiany wątpliwości te mają wyeliminować, lecz w praktyce wywołują one szersze skutki.
Warto zwrócić uwagę, iż obecnie przepisy nie przewidują uprzedniego badania legalności sporu ani strajku. Tymczasem zdaniem partnerów społecznych powinno to być możliwe, gdyż dzięki temu pracownicy i pracodawcy wiedzieliby, czy nie narażają się na odpowiedzialność z tytułu działania niezgodnego z prawem. I w trakcie wcześniejszych ustaleń (sprzed ponad 5 lat, gdy konsultacjom poddano ówczesny projekt zmian w tym zakresie) wstępnie uzgodniono, iż przepisy mają przewidywać możliwość badania legalności przed sądem. Ostatecznie jednak rządzący uznali, iż skoro nie trzeba będzie określać przedmiotu sporu, to kontroli legalności podlegać powinno już tylko referendum strajkowe.
Jednak jak zauważa doktor Jakub Szmit, rzeczywiście jedna płaszczyzna nieporozumień (czyli przedmiot sporu) odpadnie. Pamiętać jednakże należy, iż możliwych przesłanek legalności jest więcej i nie dotyczą one tylko referendum. Chodzi tutaj choćby o weryfikację ukończenia przewidzianych przepisami etapów, czyli rokowań i mediacji. Ponadto pamiętać również należy, iż skoro zgodnie z planowanymi zmianami nie każdy związek będzie miał prawo wszcząć spór, to legalność można również badać pod kątem podmiotowym. Pracodawca może bowiem twierdzić, iż referendum przeprowadzone było w sposób prawidłowy, lecz nieprawidłowa była reprezentacja związkowa.
Obawy związkowców wzbudza również pomysł, by spór zbiorowy mógł trwać maksymalnie 9 miesięcy. I jeśli w tym czasie się nie zakończy, wówczas z mocy prawa wygaśnie. Zdaniem przedstawicieli związków zawodowych takie brzmienie przepisów nie uwzględnia sytuacji, gdy w trakcie upływu owego terminu będzie trwał strajk.
Zdaniem Pawła Śmigielskiego, dyrektora wydziału prawno-interwencyjnego OPZZ, zdarza się przecież często, iż to pracodawca przeciąga procedurę sporu, a po zmianach jego motywacja w tym zakresie będzie jeszcze większa. W myśl bowiem proponowanego brzmienia przepisów spór wygaśnie z mocy prawa niezależnie od jego wyniku. Taka zmiana raczej nie uzyska poparcia związkowców.
Przedstawiciele strony związkowej zabiegać będą za to o wprowadzenie innych zmian. Otóż zależy im na wprowadzeniu zasady, iż spór można prowadzić z pracodawcą rzeczywistym, a nie formalnym. To bowiem sprawiłoby, iż przykładowo nauczycielskie związki zawodowe mogłyby wejść w spór z rządem, a nie poszczególnymi dyrektorami szkół.
Podsumowując, rządzący pracują nad zmianami zasad dotyczących sporów zbiorowych, co jest powrotem do konsultowanych już ponad 5 lat temu nowych koncepcji w tym względzie. Obecnie proponowane zmiany mają sprawić, iż małe związki zawodowe, bez odpowiedniego poziomu reprezentatywności, nie mogłyby samodzielnie przeprowadzić akcji protestacyjnej. Tym samym nie będzie dopuszczalne wszczęcie sporu zbiorowego bez poparcia co najmniej jednej reprezentatywnej organizacji związkowej. Nowe przepisy mają ponadto umożliwić badanie legalności referendum strajkowego.