W ostatnim czasie okazuje się, iż prywatne wpisy na portalach społecznościowych mogą okazać się podstawą zwolnienia dyscyplinarnego. Niestety zarówno pracownicy, jak i urzędnicy, tracą obecnie pracę za niepochlebne komentarze, chociażby o uchodźcach z Ukrainy, które wypisują na prywatnych kontach społecznościowych. W tym zakresie konstytucyjna swoboda wypowiedzi nie chroni zatrudnionych przed zwolnieniem.
Co zatem jest istotne w kontekście prywatnych wpisów na portalach społecznościowych odnośnie do możliwości otrzymania zwolnienia dyscyplinarnego z pracy?
Generalnie pracodawcy dość powszechnie muszą mierzyć się z aktywnością w mediach społecznościowych osób u nich zatrudnionych. Gdy jednak nie pomagają wewnętrzne polityki wskazujące na niepożądane komentarze, naruszające dobra osobiste innych osób, czy też godzące w ten sposób w wizerunek pracodawcy, w ruch idą wypowiedzenia i dyscyplinarki. W tym zakresie zwolnieni pracownicy powołują się na wolność słowa i swobodę wypowiedzi, jednak sądy pracy coraz częściej przyznają rację pracodawcom, wskazując na konieczność ochrony ich wizerunku i przestrzegania wewnętrznych reguł, dotyczących treści wypowiedzi pracowników.
Jak podkreśla dr Dominika Dorre-Kolasa, radca prawny i partner kierujący krakowskim biurem kancelarii Raczkowski, z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wynika, iż pracodawca nim zacznie wymagać od pracowników określonego zachowania, powinien wcześniej wprowadzić politykę wewnętrzną w tym zakresie, gdzie określi jakie zachowania pracowników są niepożądane. Wynika to przede wszystkim z faktu, iż zatrudnieni w danej branży pracownicy nie muszą zdawać sobie sprawy z tego, jakie wypowiedzi godzą w interesy przedsiębiorcy. Dla pracowników, jednakże, bez względu na branżę, w której działają, nieprzekraczalną granicą jest naruszenie dóbr osobistych innych osób, a w tym ich godności.
Przykładem jest sprawa polskiego przedsiębiorcy zaangażowanego we wsparcie dla uchodźców z Ukrainy. Otóż, gdy w mediach społecznościowych pracowników tegoż przedsiębiorcy zaczęły pojawiać się wpisy krytykujące wydatki na to wsparcie, które ocenili oni jako odbywające się kosztem podwyżki ich wynagrodzeń, pracodawca podjął odpowiednie działanie. Mianowicie zaapelował on do zatrudnionych o usunięcie wpisów z tych kont, gdzie były te komentarze i gdzie były one połączone z informacją o miejscu zatrudnienia danej osoby, bądź usunięcia powiązań z pracą nie tylko w opisie, lecz także w publikowanych tam zdjęciach czy innych informacjach o miejscu ich pracy. Większość osób krytykujących do tej prośby się dostosowała, jednakże dwie osoby zostały zwolnione po eskalacji ich aktywności w mediach społecznościowych. Po tym zdarzeniu bowiem osoby te opublikowały komentarze dotyczące uchodźców poniżej jakiegokolwiek poziomu i wówczas doszło do rozwiązania umowy za wypowiedzeniem z powodu utraty zaufania do tych pracowników.
Jak zatem podejść do zagadnienia prezentowania swych opinii w portalach społecznościowych w kontekście pracodawcy i zatrudnienia?
Jak uzasadnia Bartosz Tomanek, adwokat i partner zarządzający zespołem PCS/Littler w Gdańsku, jeżeli pracownik w danym medium społecznościowym prezentuje się jako osoba zatrudniona w konkretnym przedsiębiorstwie, publikuje tam zdjęcia z logiem pracodawcy czy też charakterystycznymi dla niego produktami, to nie ma najmniejszej wątpliwości, iż po publikacji ksenofobicznych wpisów może on zostać zwolniony. Należy bowiem pamiętać o tym, iż pracodawca ma pełne prawo dbać o swój wizerunek i przeciwdziałać skojarzeniu, że jest on przedsiębiorcą zatrudniającym i tolerującym osoby o ksenofobicznych poglądach. To wszystko z tego powodu, iż konsumenci coraz częściej kierują się reputacją danego przedsiębiorstwa przy wyborze jej usług czy też produktów i przedsiębiorcy tego ignorować nie mogą.
Dla osób zatrudnionych w takim przedsiębiorstwie uniwersalną granicą dopuszczalnej wypowiedzi w mediach społecznościowych jest kwestia dobrego smaku. I dopóki pracownik jej nie przekroczy, nie musi obawiać się konsekwencji. Należy jednak pamiętać, iż w dość szalonym tempie, w jakim zmienia się świat, wpisy sprzed kilku lat (i to nawet na prywatnych kontach pracowników) mogą odbić się negatywnie na karierze zawodowej. Ma to szczególne znaczenie przy szukaniu pracy, gdy okaże się, że przykładowo kandydat do pracy krytykował nowe technologie, a teraz stara się o posadę u przedsiębiorcy działającego w takiej branży. Wówczas może się okazać, że tej posady nie dostanie, bowiem niedoszły pracodawca uzna, iż byłoby to niewiarygodne dla kontrahentów takiego przedsiębiorstwa.
O tym, iż ksenofobiczne wpisy mogą być podstawą utraty pracy przekonują się nie tylko osoby zatrudnione w przedsiębiorstwach, ale również i urzędnicy zatrudnieni w urzędach. Przykładowo pewien urzędnik zatrudniony w urzędzie administracji publicznej w Szczecinie w czasie pracy publikował w mediach społecznościowych wpisy na temat uchodźców z Ukrainy. Wpisy te były dość wulgarne oraz ksenofobiczne i dyrektor tegoż urzędu zdecydował się na jego zwolnienie w trybie dyscyplinarnym. W swej decyzji powołał się on na naruszenie ogólnych zasad obowiązujących urzędników służby cywilnej, a więc:
- zasadę legalizmu
- zasadę praworządności
- zasadę pogłębiania zaufania obywateli do organów administracji publicznej
- zasadę ochrony praw człowieka i obywatela
- zasadę etyki korpusu służby cywilnej, w tym zasadę godnego zachowania
W powyższej sprawie sędziowie Sądu Rejonowego Szczecin-Centrum w Szczecinie w orzeczeniu wydanym 5 lipca 2023 roku (sygn. akt IX P 154/22) potwierdzili, iż w takich przypadkach nie ma mowy o swobodzie i wolności wypowiedzi pracowników, a zatem uznali zwolnienie dyscyplinarne tegoż pracownika za jak najbardziej słuszne. W swym orzeczeniu sędziowie podkreślili, iż pracownik ten nie należał do grupy zwykłych urzędników, bowiem jako członek korpusu służby cywilnej podlegał pod ustawę z 21 listopada 2008 roku o służbie cywilnej (Dz.U. z 2022 r. poz. 1691 ze zm.) i został obarczony z tego tytułu znacznie dalej idącymi obowiązkami z tego wynikającymi. Z przepisu art. 76 ust. 1 pkt 2 ustawy o służbie cywilnej wynika, iż poza obowiązkami wynikającymi wprost z umowy o pracę, bądź kodeksu pracy, pracownik taki winien chronić prawa człowieka i obywatela, a do tych praw należy przyrodzone każdemu człowiekowi, niezależnie od jego narodowości bądź też pochodzenia etnicznego, prawo do godności i dobrego imienia.
Stąd też, co podkreślali sędziowie w swym orzeczeniu, obrażanie innych osób tylko z tego powodu, że należą one do określonej narodowości, bądź też innej rasy czy religii, względnie są uchodźcami w związku z wojną obejmującą ich własny kraj, stanowi pogwałcenie tego podstawowego prawa i jako takie narusza obowiązek członka korpusu służby cywilnej.
Jak zatem podkreśla dr hab. Daniel Książek, radca prawny i wspólnik zarządzający Kancelarią BKB Baran Książek Bigaj, jest to bardzo trafne orzeczenie, które potwierdza, iż ten kto narusza prawo, nie podlega ochronie. Ma to też szczególne uzasadnienie w odniesieniu do rosyjskiej inwazji na Ukrainie, po której niestety dość powszechnie pojawiają się w Polsce ksenofobiczne komentarze pod adresem osób, które uciekły przed wojną. W takich sytuacjach pracodawca jest obowiązany reagować, a już szczególnie, gdy chodzi o przedstawicieli administracji publicznej, których wpisy mogą mieć nieograniczoną liczbę odbiorców i to nie tylko w Polsce, lecz także poza jej granicami.
Zatem działanie tegoż urzędnika należy uznać za wyjątkowo rażące, bowiem nie był to jeden wpis, lecz znacznie więcej. Jednocześnie pamiętać należy, iż przy wyciąganiu konsekwencji za naruszenie godności innych osób liczy się nie tylko liczba wpisów, lecz także ich charakter. Zatem publikując niepochlebne komentarze pracownik, czy też urzędnik, musi zdawać sobie sprawę, iż może za to zostać pociągnięty do odpowiedzialności i może mu zostać przypisana wina za świadome publikowanie takich treści, co nie będzie stanowiło naruszenia prawa przez pracodawcę, a wręcz przeciwnie, prawo wówczas stoi po stronie pracodawcy.
Podsumowując, z praktyki okazuje się, iż obraźliwy czy też ksenofobiczny wpis w mediach społecznościowych może skończyć się dla pracownika, jak i również dla urzędnika administracji publicznej, zwolnieniem dyscyplinarnym. Obecnie bowiem zarówno pracownicy, jak i urzędnicy, coraz częściej tracą pracę za niepochlebne komentarze dotyczące uchodźców z Ukrainy, które wypisywane są na ich prywatnych kontach społecznościowych. W tym zakresie okazuje się, iż konstytucyjna swoboda wypowiedzi nie chroni zatrudnionych przed zwolnieniem, bowiem pierwszeństwo ma tutaj zasada godnego zachowania oraz naruszenia dóbr osobistych innych osób.